DARY LASU czyli co zielarka zbiera w lesie i dlaczego
Połowa wakacji już za nami. Właśnie zaczyna się moja ulubiona pora roku. Pora na dary lasów :) Podczas spacerów w lesie, poza grzybami do sosów i bożonarodzeniowych uszek, warto rozejrzeć się za jeszcze kilkoma skarbami.
Przede wszystkim warto nazbierać koszyczek pieprznika jadalnego, czyli popularnych kurek. Oprócz walorów smakowych, jest to potężna broń przeciwko wszystkim pasożytom naszego układu pokarmowego. Kurki zawierają bowiem hitinmannozę, która uszkadza jaja pasożytów i unicestwia dorosłe osobniki.
Jak je stosować? Wystarczy wysuszyć oczyszczone kurki i spożywać rozdrobnione w ilości 1-2 łyżeczki na dobę. Można również garść kurek zalać 300 ml wódki, schować do lodówki na 2 tygodnie, przed użyciem wstrząsnąć, przecedzić przez sitko i spożywać po 1 łyżeczce przed snem.
Wersja dla leniwych: w naszym sklepie można zakupić kurki w kapsułkach, gotowe do użycia ;)
Kolejny mój „must have” podczas leśnych spacerów to muchomor czerwony, czyli Amanita Muscaria. Jeśli ulegliście zeszłorocznej panice i uważacie, że jest on trujący, to nie bójcie się, nie będę Was namawiać do jego jedzenia. Ten grzyb ma cudowne właściwości przeciwbólowe. Wystarczy przynieść z lasu kilka czerwonych zdrowych kapeluszy, zalać je wódką, poczekać, aż płyn nabierze ładnej pomarańczowej barwy (minimum dwa tygodnie) i już możemy smarować bolące kolana czy plecy.
Wersja dla zaawansowanych: nastawić jeszcze macerat olejowy i z oleju i nalewki sporządzić maść. Oczywiście w naszej Zielarni zakupicie gotową maść z muchomora.
UROLOGICZNA Z BRUSZNICĄ herbata fix HERBEX 20 sztuk
Kolejny mój patent na zdrowsze stawy i drożny nos, to zawsze zabierać ze sobą do lasu słoik i stary nożyk. W lasach iglastych drzewa ociekają żywicą, która jest na wyciągnięcie ręki. Wystarczy ją zeskrobać do słoika, zalać w domu spirytusem, poczekać, aż częściowo żywica się rozpuści. Gotowa nalewka nadaje się do nacierania bolących stawów lub klatki piersiowej podczas zimowych infekcji. Oczywiście można ją zmieszać z tłuszczem, dodać stopiony wosk pszczeli i będziemy mieć żywicę w formie maści. Takiej maści u nas nie kupicie, ale wosk pszczeli już tak. A jeśli w lesie pobrudzicie sobie palce żywicą, to w domu najlepiej zmyć ją spirytusem (wódka w tym przypadku będzie za słabym rozpuszczalnikiem).
Ostatnią moją polecajką jest zabranie ze sobą większego pojemnika na małe czerwone kuleczki, czyli borówkę brusznicę. Jedzona prosto z krzaczka ma cierpko-gorzki smak. Ale po przesmażeniu jej z jabłkami, wchodzimy na zupełnie inny poziom doznań kulinarnych. Z takim dżemem naleśniki smakują wybornie, a pieczeń lub pasztet zyskują nowe oblicze. Jako dziecko nie wyobrażałam sobie świąt bez brusznicy. Po latach odkryłam, że brusznica działa silnie odkażająco, zmniejsza stany zapalne dróg moczowych i pomaga przy zwalczaniu Helicobacter pylori.
I jeszcze jedna krótka rada, rozglądajcie się za żywokostem, żeby zapamiętać gdzie w Waszej okolicy są jego stanowiska. Późną jesienią i zimą, kiedy liście zamierają, jest czas na kopanie tych czarnych korzeni.
Do zobaczenia na leśnych ścieżkach,
Kasia Korczyńska-Bar
Zielarka z wieloletnim stażem. Absolwentka Studiów Podyplomowych w zakresie Zielarstwa i fitoterapii w Wyższej Szkole Kształcenia Zawodowego we Wrocławiu.
Przeczytaj również